Forum psychologiczne o zaburzeniach psychicznych, psychice i psychologii.
Niebezpieczne związki
Są dziewczyny, które nieomylnie wytropią partnera rokującego najgorzej. Przyjdą do korporacji pełnej młodych, wolnych ludzi i zaraz uwikłają się w związek na lata z żonatym, histerycznym i niewiernym
Z Zofią Milską-Wrzosińską, psychoterapeutką w Laboratorium Psychoedukacji, rozmawia Joanna Sokolińska
Zastanawiała się pani kiedyś, jakie były dalsze losy Kopciuszka? Co się wydarzyło po stu dniach od ślubu?
Po stu dniach to jeszcze żadne małżeństwo, nic przełomowego nie musiało się zdarzyć. Przyjemna idealizacja mogła trwać w najlepsze. Wszystko jej sprzyjało: przelotne spotkania w nierealnym świecie, wyjątkowa pozycja partnera, jego nagła ku ukochanej skłonność. Przedsięwziął tak wiele, by ją zdobyć - no, to już musi być prawdziwa miłość. W baśni to wystarcza. W prozie realistycznej raczej nic by z tego związku nie wyszło.
To jak jest w życiowej prozie?
Spotykamy księcia, czyli, dajmy na to, instruktora na obozie nurkowym. Wygląda jak heros, w wodzie dokonuje cudów, opiekuje się nami, bo my dopiero zaczynamy się zanurzać, jest męski, a do tego wrażliwy ekologicznie (troszczy się o rafę koralową). Wszystkie kobiety tracą dla niego głowę, ach, jak byłoby cudownie mieć takiego mężczyznę tylko dla siebie, a on - jak w baśni - wybiera właśnie nas. Przenosimy się do Australii, by budować tam wspólne szczęście, albo namawiamy go do powrotu do cywilizacji, bo taki mężczyzna przecież wszędzie sobie poradzi. Po roku lądujemy z popijającym osiłkiem, który w sezonie ma kilka romansów z kursantkami, albo ze smętnym nieudacznikiem, który żyje na nasz koszt i obwinia nas, że przez nas porzucił jedyne, co kochał. Idealistyczna wizja boga głębin jako wymarzonego partnera życiowego rozwiewa się bezlitośnie.
Albo i nie.
Albo i nie. Kiedy ona widzi jego romanse, alkohol i ogólną gnuśność, cierpi, ale trwa, bo to nic, to przejściowe, pod wpływem jej miłości on się zmieni.
Offline